Czyli Dalahäst. Ręcznie wykonana drewniana figurka z drewna sosnowego. Ta charakterystyczna końska sylwetka to jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Szwecji, jednym słowem - coś w sam raz dla takiego zakochanego w Skandynawii świra jak ja.
Konik ma całkiem ciekawą historię - karierę rozpoczął w I połowie XVII wieku, jednak od razu popadł w niełaskę pewnego biskupa i dostał się na listę przedmiotów zakazanych jako grzeszne akcesorium sprzedawane na targowiskach. Podobno panie czarownice miały wykorzystywać go w swoich brzydkich rytuałach ! Oddani użytkownicy natomiast wierzyli, że konik ma właściwości ochronne i strzeże ich dzieci przed złymi demonami. Jak zawsze punkt widzenia zależy więc od punktu siedzenia.
Tak czy siak - cała moja część mózgu odpowiadająca za wnętrzarskie zachcianki (a jest to u mnie dość obszerna partia) jest skoncentrowana na chęci posiadania takiego dziubaska.
Oprócz tego - nie spocznę, dopóki nie wykorzystam motywu dalahäst w biżuterii :)
(Jako grzeczny użytkownik sieci podlinkowałam wszystkie powyższe zdjęcia do stron na których je znalazłam)